wtorek, 29 października 2019

Ludzie w bieli (1934) W potrzasku. Nie tylko cenzora.

Tytuł: Ludzie w bieli
Tytuł oryginału: Men in White
Produkcja: USA 1934
Obsada: Clark Gable, Myrna Loy, Jean Hersholt, Elizabeth Allan, Otto Kruger, Donald Douglas, Wallace Ford
Gatunek: Melodramat
Czas: 1 godz. 14 min.
Filmweb: 6,5/10

Profesja lekarza stanowi stały motyw w światowej kinematografii. Zwolennicy dramatów doskonale pamiętają świetne "Przebudzenie", a fani horrorów chociażby psychopatycznego "Dentystę". Również dawne, przedwojenne Hollywood sięgało po wspomniany światek medyczny, czego przykładem jest melodramat "Ludzie w bieli", wyreżyserowany przez zapomnianego, ale jakże zasłużonego, polskiego reżysera Ryszarda Bolesławskiego.

Clark Gable (Doktor George Ferguson) i Jean Hersholt (Doktor "Hockie" Hochberg)

Scenariusz "Ludzi w bieli" powstał na podstawie dramatu Sidneya Kingsleya, laureata Nagrody Pulitzera. Fabuła nakreślona jest na dwóch poziomach: relacji międzyludzkich i sensu stricto codzienności lekarskiej. Oba wątki, co oczywiste, splatają się ze sobą.


Głównym bohaterem melodramatu jest młody, ambitny i pełen ideałów George Ferguson, który bez reszty poświęca się trosce o swoich pacjentów. Traci na tym jego relacja uczuciowa z dość egoistycznie nastawioną Laurą Hudson. Kobieta ma dość ciągłej nieobecności partnera na spotkaniach towarzyskich, przez co mężczyzna nie angażuje się w związek.  Nie byłoby klasycznego melodramatu bez tej trzeciej, czyli w tym wypadku pielęgniarki Barbary Denham. Wspólna pasja do zawodu, niesienia pomocy cierpiącym zbliża Fergusona z Denham. I dokładnie w tym miejscu dochodzi do czegoś najbardziej karygodnego, a mianowicie, cięcia fabularnego. Ze względu na ówczesne wymogi moralne, narzucone przez Kodeks Haysa, pewne sceny mogą być kompletnie niezrozumiane. Pocałunek doktora z pielęgniarką pozostawia u widza wiele niedomówień, zwłaszcza, że następne sceny są wyrwane z kontekstu. Podczas seansu nie wspomina się wprost o dziecku czy aborcji. A to są kluczowe wątki w życiu dla głównych bohaterów. Można zatem zapytać, jaki jest w ogóle sens kręcić film, skoro sedno problemu nie może wprost zaistnieć? Właściwie nie wiadomo, do kogo adresować te żale.

Clark Gable (Doktor George Ferguson) i Samuel S. Hinds (Doktor Gordon)

Na szczęście reszta elementów składowych melodramatu jest co najmniej poprawna. Do "Ludzi w bieli" zaangażowano Clarka Gable'a i Myrnę Loy, megagwiazdy lat 30. Oboje wywiązali się ze swoich obowiązków bez zarzutów. Do zalet filmu zaliczyć warto nienachalną, melancholijną muzykę oraz scenografią gdzie na plan pierwszy wybija się szpital w stylu Art. Deco. Niewątpliwie minimalizm środków nadał autentyczności dramatowi i stworzył właściwą atmosferę. Film warto zobaczyć chociażby dla jednej sceny agonii. Świetnie oddanej, utrwalonej w naturalny, ludzki sposób.

Clark Gable (Doktor George Ferguson) i Myrna Loy (Laura Hudson)

"Ludzie w bieli" to klasyczny melodramat trójkąta miłosnego, w którym twórcy stawiają ważne pytania o etykę lekarską, konsekwencje zdrady, w końcu mamy dylematy natury moralnej, szukanie własnego ja. Aż chciałoby się powiedzieć, czym ten film mógłby być, gdyby nie interwencja cenzora.

Ocena: 6/10 niezły

------
Polecam przeczytać recenzje Honky Tonk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz