środa, 18 grudnia 2019

Jedwabne pończoszki (1957) Ninoczka na bis

Tytuł: Jedwabne pończoszki
Tytuł oryginału: Silk Stockings
Produkcja: USA 1957
Obsada: Peter Lorre, Cyd Charisse, Fred Astaire, Janis Paige
Gatunek: Komedia, Musical, Przygodowy
Czas: 1 godz. 57 min.
Filmweb: 7,4/10

W latach 50. w wytwórni MGM zapanowała moda na przerabianie komedii studia z przełomu lat 30. i 40. na musicale. Najpierw pod nóż poszła "Filadelfijska opowieść", na kanwie której powstały "Wyższe sfery". Następnie widzowie otrzymali muzyczną wersję hitowej komedii "Ninoczka" z 1939. Oryginał wyreżyserował Ernst Lubitsch, a główne role zagrali w nim Greta Garbo i Melvyn Douglas. Wyższe sfery zamieniono na środowisko filmowe, kosztowne klejnoty na prawdziwą "perłę" muzyki - rosyjskiego kompozytora, dodano kilka piosenek i kolejny hit MGM gotowy.

"Ninoczka", pierwowzór filmu "Jedwabne pończoszki"

Rosyjski kompozytor Borow podczas wakacji w Paryżu zostaje zaangażowany do napisania muzyki do nowego musicalu z Peggy Dayton (Janis Paige), gwiazdą Hollywood. Gdy jego nieobecność w ZSRR coraz bardziej się przedłuża, radzieckie władze wysyłają trzech zaufanych agentów. Jednak Brankov (Peter Lorre), Ivanov i Bibliński (Jules Munshin), skuszeni przez producenta filmu, Steve'a Canfielda (Fred Astaire), który chce, aby Borow dokończył muzykę, sami poddają się urokowi stolicy mody. Wtedy Sowieci wysyłają agentkę do zadań specjalnych – Ninotchkę Yoshenko (Cyp Charisse). Ją również Canfield będzie próbował przekonać do pozostania w Paryżu.

Cyp Charisse (Ninotchka Yoschenko) i Fred Astaire (Steve Canfield)

Mamy tu trochę humoru i muzyki, jednak na tle pierwowzoru "Jedwabne pończoszki" wypadają blado. Rouben Mamoulian, mimo iż jestem świetnym reżyserem, nie jest aż tak dobry jak Ernst Lubitsch. Nie ma też takiej dawki śmiechu jak w "Ninoczce", jednak "Jedwabne pończoszki" nie są wcale takie najgorsze.


Fred Astaire, dla którego był to ostatni musical, jak zawsze spisuje się świetnie i nie wygląda tu na swoje 58 lat. Gra lekko i z wrodzoną finezją, którą widać w każdym jego ruchu. Cyp Charisse bardzo dobrze spisuje się jako Ninotchka, chociaż poziom Garbo to to nie jest. Mimo to uważam, że Cyp jest bardziej odpowiednia do tej roli. Garbo po prostu nie przypomina Rosjanki, w przeciwieństwie do Charisse. Przed II wojną światową Charisse wiele lat spędziła w Rosji, tańcząc w balecie, stąd też większa wiarygodność jej postaci i lepszy akcent. Przekomiczni są trzej sowieccy agenci. Najbardziej wybija się wśród nich wybitny aktor Peter Lorre w jednej z niewielu ról komediowych w karierze. No i na koniec Janis Paige głupkowata gwiazda musicali w stylu Esther Williams.

Cyp Charisse (Ninotchka Yoschenko)

Piosenki Cole'a Portera są urocze i melodyjne. Mamy tu trio agentów w utworach "Sweet Siberia" i "We can't go back to Moscow"(razem z Astaire'em), Janis Paige w "Josephine" i "Silk and Satin" czy delikatną Charisse w tytułowym tańcu. Do tego jeszcze piosenka o najnowszych osiągnięciach technicznych w dziedzinie filmu, "Glorious Technicolor..." (Astaire, Paige), dwie piękne ballady miłosne "All of You" i "Paris is for Lovers" (obie Astaire) czy "Chemical Reaction" (Charisse) czyli o miłości z punktu widzenia rosyjskiej agentki. Do tego moje ulubione "Red Blues" (Charisse) oraz "Ritz, Rock and Roll", końcowy numer filmu. Na końcu tej sekwencji Astaire zgniata cylinder, co ma stanowić jego symboliczne pożegnanie z filmem muzycznym  i odcięcie się od wizerunku "pana we fraku".


Oprawa filmu jest ciekawa. Mamy ładne, kolorowe dekoracje i piękne kostiumy. Podobał mi się zabieg filmowy, który polega na noszeniu przez Rosjan starych, surowych ubrań, podczas gdy ludność zza drugiej strony żelaznej kurtyny ubrana jest we wspaniałe stroje niczym z żurnala.

Ninotchka Yoschenko

Ogółem: "Ninoczka" to nie jest, ale trzyma poziom.

Ocena: 8/10 bardzo dobry

------
Polecam przeczytać recenzje Wesołej rozwódki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz