sobota, 21 grudnia 2019

Desperacja (2006) Co kryje Desperacja?

Tytuł: Desperacja
Tytuł oryginału: Desperation
Produkcja: USA 2006
Obsada: Tom Skerritt, Steven Weber, Annabeth Gish
Gatunek: Dramat, Fantasy, Horror
Czas: 2 godz. 11 min.
Filmweb: 5,5/10

Z zadowoleniem przyznaję, że to kolejny - aczkolwiek jeden z nielicznych - dobry film na podstawie książki Stephena Kinga. Długi jak cała reszta, ale nie nudzi (przynajmniej w większości), efekty są całkiem niezłe, aktorzy też spisują się przyzwoicie. Jedynym niedociągnięciem przy efektach, które moim zdaniem było totalnie zepsute i w sumie niepotrzebne, była scena wychodzenia demona z "opętanego" Chińczyka. Scenka pochodziła z niemego filmu, który znaleźli bohaterowie, tłumaczyła pochodzenie Taka i sposób wydostania się go na powierzchnię. Tak był wielki i paskudny, miał władzę nad zwierzętami i kiedy przejmował kontrolę nad człowiekiem, stopniowo rozdzierał jego ciało. Był na nie po prostu zbyt wielki i dlatego co jakiś czas musiał je wymieniać na lepszy model.


Jestem pod wrażeniem roli Rona Perlmana, grającego opętanego przez Taka policjanta. Facet ogółem nie grzeszy urodą (eufemistycznie rzecz ujmując) i zazwyczaj jest obsadzany w charakterystycznych rolach. Tak jak w przypadku "Desperacji", gdzie widzimy go już w stanie coraz większej rozsypki. Byłam bardzo ciekawa sposobu, w jaki scenarzyści pokażą rozrywanie ciał, będących chwilową kryjówką demona i nie rozczarowałam się. Krwawe smugi na twarzy, pokraczny i niepokojący chód, agresja, wypluwanie kłębów tkanek... Może brzmi to jak opis którejś części "Świtu żywych trupów", ale to w ogóle nie ta bajka.

Sylva Kelegian (Ellie Carver)

Historia niby jest prosta - jak na historie Kingowskie - ale jednak zawikłana. Kilkoro ludzi dziwnym zbiegiem okoliczności spotyka się w miasteczku o nazwie Desperacja, wyludnionym i przerażającym, z trupami leżącymi na ulicach i szaleńcem w policyjnym mundurze polującym na tych, którzy mieli pecha się tu zabłąkać. Muszą się przed nim bronić, ale nie wiedzą z czym mają do czynienia. Nie chcę tu być złośliwy, ale w pewnym momencie miałem wrażenie, że zaraz zabarykadują się w jakimś supermarkecie i zaczną się ze strachu zabijać. Jest tu nawet odpowiednik fanatycznej dewotki z "Mgły", tyle że w postaci skądinąd milutkiego chłopca, Davida, któremu policjant, będący jeszcze niedawno człowiekiem nazywanym Collie Entragian, zabił ukochaną siostrzyczkę i uprowadził matkę. Nie pamiętam, czy w książce David był aż tak pobożny, w filmie jego żarliwość czasem bywa irytująca, a kazania wydają się zbyt poważne w ustach tak młodego człowieka. Znam słabość Kinga do dzielnych i obdarzonych jakimś darem chłopców (bez żadnych skojarzeń, proszę!), którzy ratują świat, bo dorośli nie potrafią, ale bez przesady. Miałem ochotę przewinąć jego wypowiedzi z lekceważącym "Taaaak taaaaak" na ustach.

Ron Perlman (Collie Entragian) i Tom Skerritt (Joh Edward Marinville)

Sceną, która niewątpliwie zrobiła na mnie wielkie wrażenie, było przebudzenie się Mary, porwanej przez Taka w celu późniejszego przejęcia jej ciała. W książce było to rewelacyjnie opisane i prawdę mówiąc, czekałem głównie na tę scenę. Reżyser miał duże pole do popisu, żeby to zepsuć - co by mnie specjalnie nie zdziwiło po obejrzeniu wcześniejszej wersji "Miasteczka Salem", "Carrie" czy "Langolierów", czyli po wspaniałym materiale na film przemielonym i wyplutym w postaci koszmarnej papki - ale zostałem bardzo mile zaskoczony. Scena jest imponująca, szczególnie kiedy ktoś, jak ja, ma fobię na punkcie skorpionów. Trupów na zewnątrz jest co prawda mniej niż w oryginale, ale nie bądźmy drobiazgowi.

Tom Skerritt (John Edward Marinville)

Reasumując, film godny polecenia. Podpisuję się pod tym obiema rękami. Dla miłośników Kinga (tych, którzy nie zrazili się do ekranizacji robionych hurtowo w latach 80.) pozycja obowiązkowa.

Ocena: 8/10 bardzo dobry

------
Polecam przeczytać recenzje Carrie (1976)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz